Bernhard Roetzel: wywiad z legendą

19.9. 2018, Pavel Králíček
Bernhard Roetzel: wywiad z legendą

Bernhard to legenda. O wielu osobach się tak mówi, ale on nią jest naprawdę. Z pewnością nie jestem odosobniony w swojej opinii, że traktuję jego książkę „Gentleman. Mężczyzna z klasą” za biblię i jeden z najważniejszych impulsów, który wzbudził miłość do klasycznej mody męskiej. Z okazji wydania jego książki „Podręcznik stylu dla mężczyzn” miałem okazję zadać mu na odległość kilka pytań, na które otrzymałem świetne odpowiedzi.

Co Pan robił wcześniej, przed pierwszą książką? Czy pamięta Pan, kiedy Pan sobie uświadomił, że może Pan pisać książki o stylu? Jak długo poznawał Pan trendy w modzie?

Studiowałem grafikę, ukończyłem ją w 1992 roku. Nigdy jednak nie pracowałem w zawodzie. Moje wyobrażenie różniło się od tego, co robią dzisiaj agencje reklamowe. Wolałem Jana Tschicholda od Neville'a Brody'ego, co oznacza, że ​​mój gust w tej dziedzinie był bardziej klasyczny. Zostałem copywriterem i do 1999 r. pracowałem w reklamach. Moje umiłowanie mody i stylu ma swoje korzenie w dzieciństwie, ale zawsze to było tylko hobby. Zbierałem książki o modzie męskiej i podróżowałem do Londynu, Paryża, Mediolanu i Nowego Jorku, przede wszystkim w czasie studiów i pierwszych lat pracy. W czasie pracy w reklamie moi koledzy żartowali z mojego stylu ubierania się, który był dość niezwykły jak na tak zwanych kreatywnych ludzi. Do 1997 roku, kiedy wpadłem na pomysł napisania „Gentlemana”, nie sądziłem, że mógłbym się z tego utrzymywać.

Czy trudno było Panu dostosować się do roli arbitra stylu? Przecież w tej dziedzinie wszystko jest ulotne, podlega trendom, zmienia się, każdy ma własne zdanie.

Stworzyłem sobie rolę w środku małego kręgu ponadczasowego stylu. Można więc powiedzieć, że ta rola na mnie czekała. A ponieważ identyfikuję się z większością napisanej przeze mnie treści, nie miałem problemu z zaakceptowaniem jej. Wydaje się, że czytelnicy lubią moje książki z powodu faktów, a nie opinii. Znalezienie faktów jest trudniejsze, ale jeśli chcesz zrobić wrażenie, zależy to przede wszystkim od racjonalnego podejmowania decyzji. Jeśli wybieramy ubrania bezmyślnie, to łatwo później wyglądać jak pajac. Nie wierz w swoje zdanie i nie przesadzaj z zaufaniem do trendów. Rozwijanie i produkcja odzieży jest ważną częścią historii i im więcej będziesz o tym wiedzieć, tym lepsze będziesz podejmował decyzje.

Czy spodziewał się Pan, że „Gentleman. Mężczyzna z klasą”, Pana pierwsza książka, będzie takim hitem? Została przetłumaczona na wiele języków, a dla wielu mężczyzn stanowi biblię męskiego stylu. Co to oznacza dla Pana osobiście?

Kiedy zdecydowaliśmy się napisać książkę, wszyscy w nią wierzyliśmy, ale nie spodziewaliśmy się takiego międzynarodowego sukcesu. Żadna inna książka o stylu nie została sprzedana tyle razy w tak wielu językach. Wciąż ją lubię, to moje pierwsze dziecko, mimo że napisałem inne rzeczy. Otworzyła mi wiele drzwi, w tym do dziennikarstwa modowego. Teraz w lutym ukaże się zaktualizowana wersja. Zawsze jestem zaskoczony, gdy po jakiejś prelekcji ktoś przyniesie mi swoją starą, z wyraźnymi śladami użytkowania, książkę - widać, że często do niej zagląda. To jest piękne. Jest oczywiste, że ta książka z nimi żyje, że używają jej jako źródła inspiracji.

Pana ostatnia książka wydana w Czechach – „Podręcznik stylu dla mężczyzn” - była dla mnie miłą niespodzianką. Ma dokładnie to, czego Gentlemanowi brakuje - praktycznych propozycji, jak stworzyć swoją szafę i styl. Czy Pana zamierzeniem było nawiązać do miejsca, w którym „Gentleman” się kończył?

Tak, dokładnie taka myśl jej przyświecała. Moja pierwsza książka była w pewnym sensie bardzo romantyczna, ponieważ prezentowała styl ubierania, który fascynuje wielu ludzi, ale jednocześnie jest zbyt daleki od ich życia. „Poradnik” zawiera więcej praktycznych informacji trzymając się ziemi. Fundamentem były pytania, które mężczyźni zadawali mi każdego roku raz po raz.

Co podczas pisania sprawia Panu największe trudności? Jak wygląda ten proces twórczy?

Utrzymuję się z pracy pisarskiej od 1992 roku. Jestem przyzwyczajony do morderczych terminów i napiętego grafiku. Jeżeli pracujesz w agencji reklamowej, musisz dotrzymywać terminów. Nie możesz po prostu siedzieć i czekać na inspirację. Kiedy więc zaczynam nową książkę, przygotowuję sobie osnowę, taki plan budowy. Gdy już wiem, co chcę napisać, planuję rozdziały, a następnie dokładną treść każdego rozdziału łącznie z liczbą stron. To jest najważniejsza faza, jeżeli wykonasz ją niedbale, zemści się później. Muszę z góry wiedzieć, ile stron mogę poświęcić tematowi i jakich zdjęć będę potrzebować. Muszę też wiedzieć, czy ktoś mi je wykona zgodnie z wymaganiami, czy znajdę je w jakiejś bazie. Kiedy tylko plan jest gotowy, zaczynam po prostu pisać. W zależności od czasu, którym dysponuję, szacuję, ile stron muszę napisać każdego dnia. Tak więc pracuję jak każdy, kto musi sprostać określonej wydajności w określonym czasie.

Skąd Pan czerpie? Z doświadczeń osobistych? Czy też ma Pan jakieś zaufane osoby, które pyta Pan o szczegóły? Czy inspiruje się Pan własnymi książkami?

Moje książki nie są naukowe, podobnie jak nie mam naukowego podejścia. Gromadzę dane w głowie, a następnie w większości przypadków swobodnie piszę. Mam trochę zasobów książkowych na różne tematy i specyfikacje techniczne, ale przede wszystkim polegam na własnych badaniach. Mam wielu przyjaciół w różnych gałęziach przemysłu modowego, którzy potrafią wyjaśnić mi różne szczegóły. Zawsze dbam o poprawność merytoryczną, ponieważ wiem, że czytelnicy oczekują wysokiej jakości.

Proszę mi opowiedzieć o Pana następnej książce. Co to będzie? Czy ma Pan już wymyślony temat? Nie myślał Pan o napisaniu książki o etykiecie?

Dziesięć lat temu wydałem taką w Niemczech, ale nie jestem zwolennikiem tego tematu. Obecnie pracuję nad książką prezentującą najlepsze męskie klasyczne outfity. Model to ja i moja własna szafa.

Jak scharakteryzowałby Pan swój styl? Jako niemiecko-rygorystyczny, biorąc pod uwagę pochodzenie? Która część Pana garderoby jest Pana ulubioną, jaka jest Pana specjalność?

Zasadniczo ubieram się tak samo, od czasu ukończenia 20 lat. Jednak klasyczna moda męska oferuje tak wiele możliwości, że miejsca na wyróżnianie się jest tutaj naprawdę dużo. Pod koniec lat osiemdziesiątych byłem bardzo brytyjski i szczegółowo kopiowałem styl Sloane Ranger. I wtedy Włosi wywarli na mnie wpływ. Później odkryłem amerykańską Ivy League. Dzisiaj czerpię inspiracje wszędzie, efektem jest o wiele mniej ekstrawagancki styl, taki jak w północnych Włoszech. Bardzo też lubię styl wiedeński. W  tym roku pojadę do Wiednia, aby zamówić garnitur bespoke u Possannera. Moją pierwszą wielką miłością były buty i nadal trochę na tym polu szaleję. Największą przyjemność stanowią dla mnie garnitury szyte na zamówienie i cały proces ich tworzenia.

Czy popełnił Pan jakieś błędy podczas tworzenia garderoby? Czy dokonał Pan jakichś zakupów, których Pan bardzo żałuje?

To by była długa lista. Czasem wybiorę materiał na koszulę lub garnitur, który na koniec,  kiedy widzę gotowy produkt, wcale mi nie się podoba. Kilka razy pod wpływem impulsu kupiłem ubrania, które piękne się prezentowały na wieszaku, ale do niczego mi nie pasowały. Kupiłem też buty, które później nie spełniły moich oczekiwań​​. Na szczęście mam w tym względzie krótką pamięć i tymi wyrzuconymi pieniędzmi nie zawracam sobie głowy. Im jestem starszy, tym mniej kupuję, więc tych okazji do popełnienia błędów nie jest aż tak dużo.

Czy lubi Pan czyścić sobie buty? Czy jest to dla Pana odpoczynek czy denerwujący obowiązek?

Kiedy byłem studentem bardzo lubiłem to robić, ale to było dawno temu. Zazdroszczę tym, którzy mieszkają w takich miastach jak Nowy Jork i mogą oddać buty do czyszczenia profesjonalistom na każdym rogu. O buty oczywiście dbam, jakże by mogło być inaczej. W każdym razie ucieszyłbym się, gdyby ktoś robił to za mnie.

W Republice Czeskiej jest teraz taki boom na nazywanie wszystkiego gentlemenami. Marki, e-sklepy, blogi. Czy obserwuje Pan podobny trend również gdzie indziej?

Wszędzie jest tak samo. Słowo Gentleman jest teraz popularne w wielu rodzajach usług, sklepów, blogów. Czasami trudno się zorientować, dlaczego ten czy ów sprzedawca używa oznaczenia Gentleman dla swoich usług. Ale z drugiej strony przyciąga uwagę. Ludzie lubią utożsamiać się z ideą gentlemaństwa.

Czy uważa Pan, że mężczyźni zaczną się lepiej ubierać?

Moim zdaniem przeciętny mężczyzna posiada większą wiedzę na temat mody i stylu niż dwadzieścia lat temu. Ale faktem jest, że większość ludzi ma casual styl ubioru i nie ma najmniejszego pojęcia, jak dobrze w nim  wyglądać. Ale to mi nie przeszkadza. Kiedy popatrzymy na koniec XIX wieku, zobaczymy, że ludzie z wyższych sfer ubierali się pięknie, ale biedniejsza większość społeczeństwa ubierała się bardzo źle, szczególnie w dużych miastach. Dziś możemy co prawda powiedzieć, że większość ludzi w Europie nosi bardzo brzydkie ubrania, ale przynajmniej każdego na nie stać. Oczywiście wiedząc, że tak naprawdę produkują je ci rzeczywiście biedni gdzieś w Azji.

Na uwagę zdecydowanie zasługuje osobisty blog i strona internetowa Bernharda.

Podobał Ci się nasz artykuł? Udostępnij!

Pavel Králíček

Autor artykułu

Interesuje Cię więcej? Chcesz o coś zapytać?

Szkoda, na razie niczego tu nie ma. Będziemy wdzięczni za komentarz.